Und wieder denke ich an dich
Kolejnego poranka wstałam z jeszcze większą niechęcią. Zaspałam, jak miło! Ogarniałam się w pośpiechu, aby spróbować zdążyć na pierwszą lekcję. Nie mogłam się na niczym skupić. Ta noc... Była potworna. Dręczyły mnie koszmary i to o wiele gorsze od tych, które były przez pojawieniem się Januzaja.
Dziś śniła mi się... Utrata jego osoby. Że tak po prostu zniknął z Dortmundu, a także z mojego życia. I miał nigdy nie powrócić. A ja nie mogłam nic z tym zrobić. Stałam z nogami wmurowanymi w ziemię i patrzyłam się jak odchodzi. Wołałam go, płakałam, próbowałam się ruszyć, ale... Na nic się to nie zdało. Nawet się nie patrzył w moją stronę.
Odchodził.
Wybiegłam z domu na piętnaście minut przed rozpoczęciem zajęć i dziesięć minut po pobudce. Cóż, stare przyzwyczajenie związane z brakiem śniadania zniknęło naprawdę na chwilę. O dziwo miałam ostatnimi czasy więcej siły, więc nie miałam zbytnich problemów z przemieszczaniem się. Mimo wewnętrznego rozłamu trzymałam się. To dziwne.
W połowie drogi napotkałam znajome mi auto... Momentalnie się zatrzymałam, kiedy tylko jego drzwi się otworzyły. Adni... Znów wmurowało mnie w ziemię, a w piersi zaparło dech. Moje wargi próbowały się złożyć w jakiekolwiek słowo, ale nie były w stanie.
Wysiadł z auta i ruszył w moją stronę powolnym krokiem. Odruchowo się uśmiechnęłam, kiedy tylko zobaczyłam ten sam grymas na jego twarzy. W oczach zjawiły mi się łzy. Nawet nie wiem czemu. Czy on naprawdę musiał wywołać we mnie tyle odczuć ludzkich?
Tak nagle zapomniałam o tym, że mam iść do szkoły. Tak nagle przestała się liczyć.
Wyciągnęłam ręce w jego stronę, zrzucając z ramienia torbę. Padłam w jego ramiona, mocno go przytulając.
- Adni... - szepnęłam, wtulając się w jego pierś. Nic nie mówił, miarowo gładził mnie po plecach. - Czemu zniknąłeś? - spytałam z wyrzutem, prostując się.
- A Ty? Czemu Cię nie było przez ostatnie dni w szkole? Byłem codziennie, a Ciebie... Ciebie nie było.
- Musiałam to wszystko przemyśleć. Rozmawiałam z mamą i... Trochę sobie przypomniałam - grymas euforii znów zagościł na jego twarzy.
Przeniósł jedną z dłoni i pogładził mnie nią po policzku. Przymknęłam powieki, zatracając się w tejże chwili. Serce o wiele radośniej pompowało krew, oddychałam też tak...tak bardziej pełniej. Jakbym przy nim mogła poprawnie zaczerpnąć świeżego powietrza. Cała niechęć do wszystkiego po prostu zniknęła. A to za jego sprawą.
Z tego stanu wyrwała mnie świadomość, że zapewne zaczęły mi się lekcje, a mnie tam nie ma.
- Cholera - wymsknęło mi się.
- Coś się stało? - zapytał z troską w głosie, trzymając już moją twarz w swoich dłoniach. Czułam się tak potwornie bezpiecznie... To nie było normalne.
- Powinnam być w szkole.
- Masz coś ważnego, jakiś test, referat, czy tym podobne? - zaprzeczyłam, a uśmiech radości przerodził się w uśmiech cwaniaka. - Czyli na dziś jesteś tylko i wyłącznie moja.
Uniosłam brwi ku górze. Co miał na myśli? Że mam tam nie iść i uniknąć spotkania z tymi, którzy tak naprawdę mnie nienawidzą, a radość sprawia im mój ból?
Nie czekając na moją odpowiedź, schwycił moje dłonie, które spoczywały w połowie jego pleców i pociągnął za sobą w stronę auta. Wyszamotałam jedną z rąk, aby schwycić torbę, leżącą na ziemi i poszłam wraz z nim. Mama chyba wybaczy mi tenże wyskok.
Zajęłam miejsce na fotelu pasażera i zapięłam się pasem. Mój towarzysz po chwili też już siedział na swoim miejscu i odpalał cicho mruczący silnik. Załączył się także odtwarzacz, z którego płynęły piosenki znanych, francuskich wykonawców. Większość z nich znałam, często ich słuchałam w ramach odskoczni od niemieckiej codzienności. Oparłam głowę o zagłówek, nucąc tekst za artystą.
Czułam na sobie jego wzrok. Zastanawiało mnie to, gdzie mnie wiózł. Ale tak jakoś nie potrafiłam się spytać, gdzie właściwie jedziemy.
Zmarszczyłam brwi, widząc, że jedziemy nieznaną mi częścią miasta. Skąd on zna to miejsce, skoro przebywa tu od... Właśnie, od kiedy tu jest?
- Długo tu jesteś? - przerwałam tę jakże wspaniałą ciszę, prostując się. Omiotłam go spojrzeniem, staliśmy właśnie na światłach, więc bez problemu złapalismy kontakt wzrokowy. - Tu, znaczy się w Dortmundzie.
- Od połowy lipca - potaknęłam mu. Mamy teraz połowę października, więc... trochę czasu minęło. Na ile pozostanie? Przecież piłkarze często zmieniają barwy klubowe...
- Gdzie jedziemy?
- Na mój trening. Nie powinien trwać za długo, wystarczy, że wczoraj się wyszaleliśmy na boisku. Po treningu coś wymyślimy, okej?
- Nie możemy... Po prostu posiedzieć u Ciebie? Sami, w dwójkę.
- Czemu nie - uśmiechnął się uroczo, ruszając dalej. Chwilę się mu przypatrywałam. Był skupiony na drodze, w dodatku czuł, że się na niego patrzę. Kąciki jego ust non stop trzymały się w górze, a palce entuzjastycznie odbijały się od skórzanej kierownicy w rytm kolejnej piosenki.
Reszta drogi minęła nam w kolejnej porcji ciszy. Na szczęście nie trwała ona za długo, bowiem po kilku minutach już byliśmy na miejscu, znaczy się na terenie ośrodka treningowego Borussii Dortmund. Nigdy tu nie byłam i tak naprawdę nie planowałam. Nie interesowały mnie takie rzeczy, ale czego to się nie zrobi dla innych?
Wysiedliśmy z auta, a ten dołączył do mnie dosłownie po chwili, trzymając w jednej dłoni rączkę od torby z tym żółtym herbem, którym było przyozdobione wszystko dookoła. W drugiej ostrożnie trzymał moją, w dodatku masował swoim kciukiem jej wnętrze. Czułam takie...przyjemne ciepło w środku. Czułam się dla kogoś ważna.
Poprowadził mnie za barierki, przy których stało dwóch mężczyzn. W tle widziałam fotografów, rozstawiających się ze swoim sprzętem. Januzaj skinął im głową, a ci odpowiedzieli mu tym samym. Gdy się zatrzymaliśmy, znów wylądowałam w jego objęciach. Jego nos potarł się z moim, aby po chwili...tak po prostu go cmoknąć. Zatkało i zamurowało mnie jednocześnie. A ten tak jakby nigdy nic ruszył w stronę, którą przyszliśmy, pozostawiając mnie samą pośród mętliku myśli.
dobra, rozczuliłam się na końcówce, a to... chyba dopiero początki, hihihihihi :> ciekawe, jak długo to się utrzyma, co nie? bo przecież jestem taka zła, że lubię niszczyć i ZABIJAĆ
liczę na Wasze opinie i do zobaczenia za tydzień!!💕
końcówka słodka, teraz pewnie zaczną się plotki... :D czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńKońcówka pozostawia niedosyt... :) czekam na nagłówki, które się pojawią w gazetach :D Szybko dodawaj kolejny, pozdrawiam i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://du-bist-mein-schicksal.blogspot.com/2016/04/rozdzia-i.html
aaa, jaka fajniutka końcówka!
OdpowiedzUsuńPewnie ktoś to widział i zaraz zaczną się plotki na ich temat...:D
Czekam nn <3
jeju <3 jeju <3 jeju <3 jeju <3
OdpowiedzUsuńJakie słodkie ♥
Ahh ten Adni XDDD
cudne <3
Czekam na kolejny <3
Buziaki :*
Rozczulasz coś ostatnio, ale tutaj jestntak słodko 😍 Czekam na kolejny 😍
OdpowiedzUsuńCzemu taki krótki? Nie lubię Cię.
OdpowiedzUsuńJak ja bym chciała, żeby tak Piszczek ni stąd ni zowąd wpakował mnie do samochodu, zabrał na trening i cmoknął xD Dobra, dobra, koniec. Oni się cmoknęli a paparazzi nic? Żaden szum w szkole się nie szykuje? Nieprawdopodobne :P
NASTĘPNY!
Tak krótko, ale chociaż w końcówce nam nasłodziłaś! <3
OdpowiedzUsuńNo uroczo no! :* Czekam na więcej! :D
Pewnie ich paparazzo złapiom XDD Haha xd
*wspominka o Joshium na którego czekam!* XD
Rozdział świetny! :D