sobota, 21 maja 2016

nummer zwölf - A

Keiner kann wichtiger sein 

Nie byłem w stanie dłużej ze sobą walczyć. Te ostatnie dni pokazały mi to, że nie potrafię dłużej patrzeć na Charlotte jak na swoją przyjaciółkę.
Chłopacy mieli rację. W tym dniu, w którym przyprowadziłem ją na ten trening... Wiedzieli to. Wiedzieli, że coś jest na rzeczy. Tylko ja głupi próbowałem jeszcze tę myśl zablokować, wmówić sobie, że to zwykła chwila słabości. Przecież mieliśmy być przyjaciółmi, jak za dawnych czasów...
Próbowałem patrzeć się na nią jak na tę małą wersję Cher - nieporadną, bojącą się chociażby własnego cienia. Nieśmiałą. Jak widać, nie udało mi się to. Teraz... Była inna. Z zewnątrz silna, pokazująca, że jest nieustraszona, chociaż w środku tkwiła w klatce, w takiej...izolatce od życia. Była skryta. Bojaźliwa... Strasznie się bała.
Dorosła... Równocześnie też wypiękniała. Jej oczy przepełniały iskierki na mój widok, a usta momentalnie układały się na kształt uśmiechu. Drobne ciałko idealnie wpasowywało się w moje ramiona... O tak, zdecydowanie w to wpadłem.
Jej wargi... Były najlepszymi z tych, jakie dano mi spróbować. Ta niepewność, brak jakiegokolwiek 'doświadczenia'... Był jak dar od losu. To ja mogłem zrobić to wszystko jako pierwszy. Dosłownie wszystko.
Teraz spała w moich ramionach, wtulona w moją pierś. Słyszałem miarowy oddech, przeplatany z cichutkimi pochrapywaniami. Czułem tuż obok ciepło jej ciała. Było... Tak idealnie. Niczego więcej już nie potrzebowałem do pełni szczęścia. Jej osoba zagwarantowała mi to wszystko.
Myślałem, że pojawienie się w Dortmundzie przyniesie coś... Coś innego. Lepszego. Że odnajdę formę, zaimponuję van Gaalowi i w blasku chwały - po odniesieniu sukcesu z Schwarz-gelb na europejskiej arenie - powrócę do Manchesteru. Cóż, w grze nie idzie, ale i tak już otrzymałem coś o wiele lepszego, niż satysfakcja na boisku. Mam . Tę, która była częścią mnie już od dziecka, tę, którą... Próbowałem zagłuszyć swoją karierą.
Po jej wyjeździe było ze mną... Naprawdę ciężko. Pamiętam, że cierpiałem psychicznie, chciałem znaleźć się tam, gdzie ona, ale nikt nie był w stanie mi pomóc i powiedzieć, gdzie się znajduje. Absolutnie nikt. Trenowałem za dwóch, aby pragnienie bycia przy niej odeszło w siną dal. Nigdy do końca nie miało to miejsca, bowiem w każdej dziewczynie próbowałem doszukać czegoś, co miała w sobie moja mała Charlotte.
Teraz to odnalazłem. Trafiła idealnie, chociaż z tymi zmianami. Dalej była tą samą Cher, która była mi najbliższa. Jednakże... Role się odmieniły, zacząłem patrzeć na to inaczej... I wyszło. Ale nie żałuję.
Bałem się odrzucenia. Mogła przecież powiedzieć 'nie', mogła wstać, odejść, uderzyć mnie, cokolwiek... Cokolwiek, co by mnie zniszczyło. Może byłem emocjonalny... Gdzie 'może', na pewno. Bałem się, podobnie jak ona.
Nie lubiłem mówić o uczuciach, nie wszyscy rozumieli tego, jak to chłopak, facet czy też mężczyzna może być w jakikolwiek sposób uczuciowy. Wszyscy dookoła kazali być twardym i silnym, dobrze wiedzącym, czego chce. Wiedziałem, czego chcę, fizycznie też byłem silny... Gorzej z psychiką. Jedna z wielu wad, które w sobie odnajduję do tej pory.
Dobra, dość tego balansowania pośród swoich osobistych rozmyślań. Ponoć dziś mam zagrać przeciwko Schalke. Ponoć.

Bałem się, że wydarzenia tej nocy są zwykłym marzeniem sennym. Jednakże gdy o poranku otworzyłem oczy, ujrzałem tuż obok jeszcze śpiącą Charlotte. To nie sen - pomyślałem, uśmiechając się sam do siebie. Nic mi się nie przyśniło, nie musiałem się ukrywać, w dodatku mnie nie odrzuciła.
Delikatnie przejechałem dłonią po jej odkrytym policzku, a ta w odpowiedzi zamruczała cicho, marszcząc nos. Zacisnęła mocniej wkoło mnie ramiona, próbując jeszcze chwilę pospać.
- Wstajemy, wstajemy - szepnąłem jej na ucho, a jedna z jej rąk lekko mnie uderzyła. - To bolało - próbowałem brzmieć jak człowiek cierpiący, ale coś mi nie wyszło.
- Naprawdę słaba z Ciebie aktorzyna, Adni - powoli się podniosła i zmierzwiła mi włosy. Na mojej twarzy zakwitł czuły uśmiech, widząc ją tuż po pobudce. Jeszcze nie do końca ogarniająca wszystko.
Przysłoniła usta dłonią, ziewając przeciągle, po czym wtuliła się z powrotem we mnie.
- Nie chcę wstawać - zaśmiała się cicho. - Możemy zostać tak już do końca?
- Chciałbym, ale wzywają obowiązki... - westchnęła cicho. - Mam dziś mecz, a Ty jutro szkołę.
- Mniejsza ze szkołą, wolę zostać tu, z Tobą.
Po tych słowach zrobiło mi się tak... Tak inaczej. Odczuwałem jeszcze większą radość, niż po tym, jak pierwszy raz ją pocałowałem. Przycisnąłem wargi do jej skroni.
Leżeliśmy tak dłuższą chwilę, nic nie mówiąc. Czułem jej oddech na swojej szyi, oraz dłonie, delikatnie gładzące przedramiona
- Hmm.. Chyba jednak pora wstać - szepnęła, nagle się podrywając z kanapy. - Gdzie jest łazienka?
- Drzwi po lewo od wyjścia z salonu - skinęła mi głową, schwyciła torbę i... I już jej nie było tuż obok.
Leniwie się podniosłem i zawędrowałem do kuchni. Pora stworzyć coś na śniadanie, nieprawdaż? Otworzyłem lodówkę, drapiąc się po głowie. Pusta nie była, za specjalnie pełna też nie, ale nie byłem jeszcze na tyle kreatywny, aby stworzyć coś wymyślnego. Musi zdać się na mnie i zjeść ze mną jajecznicę. Czy tego chce, czy nie.
Wyciągnąłem wszystkie potrzebne składniki oraz naczynia na szafkę. Już miałem wbijać jajka, kiedy do moich uszu dotarł uporczywy dźwięk telefonu. Nie był to mój, więc pozostał tylko telefon Cher. Pognałem do salonu, chwytając urządzenie. Na wyświetlaczu widniało "Mama".
- Charlotte! Twoja mama dzwoni - oznajmiłem, stojąc przed drzwiami od łazienki. Telefon donośnie piszczał, a ta melodyjka odrobinkę mnie drażniła.
- Odbierz! - odpowiedziała, a ja w ostatnich sekundach przeciągnąłem palcem po ekranie, odbierając połączenie.
- Dzień dobry - powiedziałem do telefonu, a matkę dziewczyny z lekka przytkało, bowiem nie odzywała się przez kilka sekund.
~ Oh, Adnan! Gdzie Charlotte?
- Jest w łazience, zdążyliśmy się obudzić. Spokojnie, niedługo ją odwiozę - uprzedziłem jej zapytanie na temat tego, kiedy jej córka się pojawi. To, co odczuwałem do tej kobiety odeszło w siną dal w momencie, kiedy znów odzyskałem Cher. Nie potrafiłem znieść tego, że odebrała mi ją tak po prostu, bez jakiekolwiek zapowiedzi... A teraz? Teraz już przeszło.
- Adni, spytaj się, czy jest Tobias - zza drzwi od łazienki wyłoniła się głowa nastolatki. Tobias?.. Mniejsza z tym, później się dowiem. 
- Cher się pyta, czy Tobias jest w domu.
~ Nie, nie ma. Kolejna delegacja... ~ westchnęła ciężko, a ja tę wiadomość przekazałem dziewczynie.
- Powiedz, że niedługo będziemy - ...i już jej nie było.
~ Dziękuję Ci, Adnan. Za to, co robisz dla mojej córki. Że po tych kilku latach między Wami nadal jest tak samo.
Uśmiechnąłem się sam do siebie. Jest całkiem inaczej. O wiele lepiej.


oh, tacy szczęśliwi, zakochani i w ogóle... ciekawe, na jak długo..:v co nie? :D 


6 komentarzy:

  1. To szczęście ma już być do końca, innej opcji nie biorę nawet pod uwagę! :D czekam na kolejny, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oki, nie mam ostatnio weny na komentowanie, ale czego się nie robi dla Dominisi, prawda? Więc zrobię to szybko, ale postaram się jakoś to podsumować.
    Podobały mi się te rozmyślania Adnana - one były takie... jego. Właśnie tak wyobrażałam sobie myśli - większość facetów myśli mniej więcej tak: "o, zaliczę. O, jaka dupa" etc, a on tutaj jest taki uczuciowy, mówi o niej tak, jak o marzeniu... no cudownie po prostu.
    Jak ją budził, to było takie przesłodkie. A Cher to troszkę śpioszek, nie ma co ukrywać.
    Kiełbasy już się robią na grillu, więc będę kończyła - chciałam Ci tylko powiedzieć, że jeśli ich skrzywdzisz, to Ivan już nie strzeli gola. Hehe lubię być wredna.
    A no i przepraszam, że tak krótko, że tyle nie komentowałam. Mam nadzieję, że się nie obrazisz.

    Kocham mocno!

    OdpowiedzUsuń
  3. aaa jakie to przekochane, kiedy o niej tak mówi..aw <3
    oby to szczęście trwało jak najdłużej, ale znając Twoje pomysły zaraz coś popsujesz ;-;
    no nic, czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Czekam z niecierpliwością ma więcej wiec pisz pisz bo przyjde do ciebie w nocy :D hahah życzę weny misiuń;)
    Ps. Moglabys mnie informować o kolejnych rozdziałach? Byłabym baardzo wdzięczna;*

    Zapraszam rownieź do siebie na opowiadanko o Fransie ~ tegorocznym reprezentancie Szwecji na Eurowizji 😉 😊 liczę na jakąś opinię z twojej strony 💖 z góry dziękuję skarbie

    OdpowiedzUsuń
  5. Grrr na długo! :D
    Cudowny <3333
    Adni ahhh *.*
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Adni *.* kocham go tutaj <3
    Tak ma być do końca :D
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń