sobota, 6 sierpnia 2016

nummer einundzwanzig

Seitdem du in meinem Leben bist, bin ich so glücklich

Tłumaczył mi całą sytuację związaną z osobą Francka, jego agenta. Od samego początku, jeszcze z lipca, kiedy to przylatywali do Dortmundu, ustalając ostatnie szczegóły rocznego wypożyczenia. Rocznego, które zostało skrócone...
W tym samym czasie delektowałam się brzmieniem jego głosu, oraz zatapiałam się w jego ramionach, w których się znalazłam po dłuższej chwili nalegań. Szczerze to wisiało mi, czy jakaś rurka się rozłączy, czy nie. Były sprawy ważne i ważniejsze.
Po czasie naprawdę się zirytowałam i zsunęłam z twarzy tę maskę. Bez niej było o wiele wiele łatwiej funkcjonować. Jeszcze tylko pozbyć się tych kroplówek...
- Zostaw, już wystarczy, że zsunęłaś maskę - odciągnął moje dłonie od łokcia, w którym znajdował się wenflon, przy którym była jedna z rurek. Za każdym razem, kiedy czułam jego dotyk, to reagowałam na niego przyjemnymi dreszczami. Tęskniłam za tym uczuciem niesamowicie bardzo.
- Wolę, abyś rozumiał to, co mówię - uśmiechnęłam się lekko. Jego osoba zdecydowanie dodawała mi sił. - W ogóle... Jakim cudem jesteś tu, w Dortmundzie, skoro Twój agent Cię pilnował? - uniosłam brwi ku górze. O tak, bez maski zdecydowanie łatwiej mi się rozmawiało.
I coś mi tu nie grało. Przecież mówił, że nawet zamieszkał z nim w jego apartamencie w Manchesterze! No więc jak, skoro był pilnowany? I jak w ogóle się dowiedział o tym, co się ze mną stało?
- Tak jakby jestem na przymusowym urlopie. W trakcie meczu doznałem urazu i... Uciekłem ze szpitala, kiedy tylko nadarzyła się na to okazja.
Pobladłam. Uraz? Że co?!
- Co...co Ci się stało? - zabrałam się za jego zewnętrzne oględziny. Wyglądał, jakby nic mu nie było... To aż dziwne.
- Naciągnąłem mięsień, nic więcej, nie masz się czym martwić - pogładził mnie po policzku, po czym cmoknął w czoło. - Na aktualną chwilę najważniejsze jest to, co dzieje się teraz. Że jesteśmy razem.
Jesteśmy razem? W jakim sensie?..
Wtuliłam głowę w jego ramię, a ręce zacisnęłam mocniej wkoło niego. Bałam się, że ten stan rzeczy za długo się nie utrzyma i że znów stanie się najgorsze...
- Dopóki nie ma tu Francka, to nie masz się czym przejmować. Rozluźnij się, nie myśl o nim, ciesz się tym, co jest teraz.
Jednakże te słowa otuchy mi nie dodawały. Było wręcz przeciwnie, stresowałam się coraz bardziej, co nie podobało się aparaturom, które brzęczały jeszcze głośniej, powodując rosnącą irytację.
- Charlotte... - westchnął ciężko. - Chyba musimy wybrać inną metodę rozluźnienia.
Moja mina wygrała wszystko. Było to połączenie niewiedzy, strachu i...i ciekawości. Niby co chciał zrobić?
Ujął mój podbródek w swoje smukłe palce i uniósł go do góry. Nasze spojrzenia skrzyżowały się nie pierwszy raz w ciągu ostatniej godziny. Gdzieś w głębi ducha rozmyślałam o Francku, oraz o tym, gdzie może być moja mama... Ale najbardziej skupiało się na tym, czy Belg chce uczynić.
Nasze twarze dzieliła minimalna odległość, a prądy i dreszcze przeszywające moje ciało przybrały na wartości. Zwilżyłam wargi językiem, po dosłownie ułamku sekundy czując już jego usta na moich. Oh, brakowało mi ich przez te dni i to niesamowicie! Tej delikatności, połączonej chwilami z namiętnością. Tego pragnienia...
Wplótł palce w moje włosy, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Moje dłonie spoczywały na jego klatce piersiowej, pod którą niespokojnie kołatało jego serce. Skradał cmoknięcia i całusy z mych ust przez dłuższą chwilę, dopóki aparatury z łagodnych pisków nie wskoczyły na swój piąty bieg i alarmowały całą salę o tym, co się dzieje.
Cofnął się, zadowolony z siebie i swojego czynu, a ja... Oddychałam jakbym była po półmaratonie. Znów mnie objął, przyciskając wargi do mojego ucha.
- Charlotte, bo ja...bo ja Cię kocham. Nawet nie jesteś w stanie wyobrazić sobie tego, jak wielkim uczuciem Cię darzę. Uczuciem, którego nikt nie jest w stanie zniszczyć. I którego nikt nie zniszczy, nawet nasi najwięksi wrogowie.
Lekko się wzdrygnęłam na dźwięk słowa "wrogowie". Czy ktoś, prócz Francka, mógłby stać nam na przeciw? No może Marco, który też za zbytnio nie był do mnie przekonany.
Znów to powiedział. Znów powiedział, że mnie kocha. Czy wie, ile te słowa znaczą? Czy wypowiadał je świadomie? Czy może chce nimi zagwarantować to, że będzie mnie miał?
Czy ja go kocham? Tak, niestety tak. Chociaż może dobrze, że tak wyszło? Uhh, za dużo tych pokręconych myśli. Przecież szaleję za nim. Bez niego też szaleję. Uzależniłam się od niego, jest potrzebny mi tak bardzo, jak każdemu z nas tlen.
- Adnan... - szepnęłam niepewnie, kiedy ten nosem błądził tuż za uchem. Trochę łaskotało, ale powaga sytuacji nie pozwalała mi nawet na chichot.
- Hmmm? - mruknął,spoglądając na mnie. Odgarnął mi z twarzy kosmyk, który wydostał się spod gumki do włosów. Byłam tydzień w śpiączce, co daje tydzień bez kąpieli i załatwiania potrzeb... Jak to możliwe? Ale mniejsza.
Zamilkłam, skubiąc dolną wargę. Nie wiedziałam, jak to powiedzieć. Czy w ogóle da się to przekazać, w jakikolwiek sposób?
- Cher, stało się coś? - spytał z troską, przenosząc dłonie z powrotem na moją twarz. Kciukami delikatnie muskał policzki. Przymknęłam powieki, oddając się błogości gestu. Nadal nie wiedziałam, czy uda mi się to powiedzieć.
- Nie, nic... - zabrzmiałam niepewnie, co się mu nie spodobało. Zmarszczył brwi, ponownie lustrując mnie swoim spojrzeniem. Próbował z mojej twarzy odczytać prawdziwą odpowiedź na swoje pytanie?
Dajesz, Charlotte, teraz, albo nigdy.
- Adni...ja nawet nie wiem, jak to powiedzieć - w ostateczności palnęłam to. Super, standardowo pokazałaś się ze swojej najlepszej strony. I jak Ty masz w planach radzić sobie w życiu?, zrugałam się w myślach. Chyba naprawdę powariowałam.
- Spróbuj. Na pewno znajdą się słowa, którymi opiszesz to, co chcesz przekazać - dobre mi wsparcie i pocieszenie! Gdyby to wszystko było takie łatwe...
Położyłam swoje dłonie na jego, które nadal spoczywały na moich policzkach. Pogładziłam je, patrząc się wprost w jego oczy.
- Adnan, ja...jestem w Tobie zakochana. Po sam czubek głowy.



Cher zakochana, Adnan zakochany, to co, mogę już kończyć tę historię? nawet jeśli przed nami jeszcze (bodajże) dziesięć części? :D 

6 komentarzy:

  1. Nie ma takiej opcji! XD
    Nie pozwalam! XDDDDD
    Oni są wspaniali *.*
    Awww *.*
    Heheh 😂 :D
    Teraz agent może go w tyłek ucałoeać xDD
    Cudo <3
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. awww cudny rozdział! ♥
    teraz już musi się wszystko ułożyć, nie psuj nic! Jest za pięknie♥
    czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh! Jak teraz się wszystko dobrze ułożyło! :3 Słodko po prostu! <3
    Teraz ma tak wszystko zostać i niczego już nie zmieniaj przez kolejne 10 części, dobra? :D
    Czekam na kolejny kochana! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro oboje są w sobie zakochani to już teraz nie psuj im tego ! :D
    Czekam na kolejny, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Błagam, Adnan rusz dupę i kopnij w nią tego zasranego agenta, niech spada xD skoro tak bardzo zależy mu na niej, to niech się trochę bardziej postara, bo znając agenciaka, za chwilę znów coś niemiłego się wydarzy.
    Oby to był początek czegoś lepszego w ich życiu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To jak się ten cały agencik dowie to będzie grubo ;D Kij mu w oko XD
    Nie kombinuj już nic tutaj, nie truj im życia ;D
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń