Ich werde auf dich zurückkommen
Nie byłem w stanie uwierzyć słowom, które usłyszałem, które zdążyły paść z jej ust. Po prostu nie umiałem. Liczyłem, że...że to głupi sen, z którego zaraz się obudzę.
Gdyby nie Tobias, to... To wszystko wyglądałoby o wiele inaczej. Mógłbym zostać tu dłużej, ale z drugiej strony... Przeciągnąłbym sprawę z agentem o...no właśnie. Ciekawe, jak długo bym z tym zwlekał.
Poczułem jak Cher zamarła, słysząc tę wypowiedź. Miała całkowitą rację co do jego osoby...
Patrzyłem się to na ukochaną, to na jej matkę. Z boku musiało to wyglądać idiotycznie, ale cóż, nic nie poradzę. Nikt nic nie mówił, a napięcie było coraz bardziej wyczuwalne...
- Wracasz do Manchesteru, prawda? - zatwierdziłem pani Agate z ogromną niechęcią. Gdybym mógł, to bym został, ale... Chyba lepiej załatwić to jak najszybciej, nieprawdaż?
Nie zdążyła zadać kolejnego pytania, bo na sali zrobił się niewielki ruch, spowodowany wejściem Mitchella. Gdy tylko mnie zauważył, to skierował się w naszą stronę.
- Dzień dobry - skinął głową w stronę Belgijki. - Mitchell Weiss - schwycił dłoń kobiety i cmoknął ją w mankiet.
- Wygląda bardziej przyjemnie od Francka - szepnęła mi na ucho Charlotte. Nie musiałem się martwić tym, jak będą wyglądać relacje pomiędzy nią, a agentem. Aż przypomniałem sobie jedno jedyne spotkanie Cher i Francka... Brr, nieprzyjemne doznanie.
- Wiem - odparłem, z automatu się uśmiechając. Naprawdę chciałbym, aby w końcu było dobrze. To jedyne, o czym marzę.
- Adnan, więc ta młoda dama to słynna Charlotte? - przez chwilę się na niego patrzyła, po czym spłoszona schowała głowę w moje ramię. Cóż, aby zapoznać się z całą sprawą, musiałem też przybliżyć mu sylwetkę najważniejszej dla mnie osoby.
- Dokładnie tak.
- Mitchell, miło mi poznać małą gwiazdkę - ta się zaśmiała, ale nie spojrzała na niego. Uroki nieśmiałości... - Dobrze, jeszcze będziemy mieli niejedną okazję aby się poznać, ale teraz... - momentalnie spoważniał. - Teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie.
I cała radość momentalnie się ulotniła. Znów powróciła sytuacja sprzed pojawienia się Niemca. To napięcie... Brr, aż mnie ciarki przeszły, a dłonie Cher mocniej zacisnęły się wkoło mojego ciała. To, że nie chciała mojego wyjazdu było czuć na kilometr.
- Wrócę jak najszybciej to możliwe - cmoknąłem jej czoło, a ta uśmiechnęła się blado. Jej oczy pomimo wszystko były smutne, niewiele jej brakowało do płaczu... Ale starała się trzymać.
Trochę szkoda mi było Mitchella, bo biedak najwyraźniej nie rozumiał francuskiego. Przynajmniej tak mi mówiła jego mina dezorientacji.
- Będę tęsknić... - schwyciłem jej twarz w swoje dłonie i, nie zważając na obecność jej rodzicielki a także agenta, pocałowałem. Przeniosła ręce z moich pleców wyżej i oplotła nimi mój kark.
Nikt nas nie popędzał, ale czułem na sobie presję czasu. Miałem wrażenie, że każda nadchodząca sekunda przybliża mnie do katastrofy... Chcąc nie chcąc musieliśmy zakończyć tę bardzo przyjemną czynność.
- Kocham Cię - mówiąc te słowa jeszcze raz musnąłem jej wargi. Krótko, ale jakże słodko.
Uśmiechnąłem się, widząc ślady rumieńca na jej twarzy.
- Ja Ciebie też kocham - położyła swoje dłonie na moich i przez chwilę trzymała. - A teraz idź, póki jeszcze się trzymam i nie rozkleiłam.
- Wrócę tu - niechętnie podniosłem się z łóżka i podszedłem do jej matki. W sumie brzmiało to jak groźba, ale z drugiej strony było najlepszym zapewnieniem.
- Wziąłeś wszystko? - spytała kobieta, a ja jej zatwierdziłem. To, co ważne miałem przy sobie. A najważniejsze... Musiałem pozostawić. - Bezpiecznej podróży, Adnan.
- Dziękuję. Jeśli coś będzie się działo...
- Tak, powiadomię Cię - uśmiechnęła się blado. - Ale naprawdę powinniście już iść... Najlepiej wyjdźcie tyłem.
Miałem świadomość, że ona wie coś więcej... Ale nie było czasu na dopytywanie. Nie teraz.
Misjo Manchester, nadchodzę!
Zgodnie z zaleceniami kobiety szpital opuściliśmy tylnym wyjściem. Marco w międzyczasie napisał mi wiadomość, że Franck pojawił się u niego w domu. Miło, nieprawdaż? Zrobi wszystko, aby postawić na swoim. Oh, jak mi przykro, że Twoje chwile jako mój agent są już policzone...
Liczyłem, że szybko uda mi się załatwić sprawę ze zwolnieniem Belga, nie chciałem niepotrzebnych problemów i rozgłosów z tym wszystkim. Chciałem po cichu i jak najszybciej. Abym mógł z powrotem bez problemu wrócić do gry, albo do Dortmundu. Mam wrażenie, że przez moje podejście do kontuzji to trochę ten powrót na boisko poczeka... Naprawdę cudownie...
Klucze od apartamentu w Manchesterze i portfel z najważniejszymi dokumentami był, telefon podobnie. Rzeczy, które kupiłem w Dortmundzie pozostały w domu Cher, podobnie jak kilka szpargałów. Trudno, pojawienie się byłego agenta pokrzyżowało moje wszelkie plany związane z tą wyprawą.
Późnym wieczorem wylądowaliśmy w Anglii. Zastanawiałem się, jak to wszystko teraz przebiegnie. A myśl, że matka Cher wie coś, czego ja nie wiem... Mimowolnie nadal we mnie tkwiła. Ale halo, przecież już wróciłem! A jutro ostatecznie zakończę swoją przygodę z 'druhem' mojego ojca...
Gdy tylko znaleźliśmy się w apartamencie, to dopadłem ładowarkę. Hm... W trakcie lotu, kiedy Mitchell spał to trochę się nudziłem... I takim oto sposobem bateria w telefonie wyzionęła ducha. A obiecałem, że odezwę się, kiedy będę na miejscu.
Ziewnąłem przeciągle, wystukując na klawiaturze wiadomość o tym, że bezpiecznie wylądowałem. Mój agent tym czasem orzeźwiał się po locie, jednocześnie przygotowując się do snu. Na zegarze, wiszącym na ścianie, widniała godzina 22:48, a lot był...dość męczący.
- Chcesz dzień spokoju, czy wolisz od razu się zająć sprawą? - zapytał Niemiec, stając tuż obok mnie. Charlotte w tempie błyskawicy odpisała mi na moją krótką wiadomość, dodatkowo obwieszczając, że idzie spać.
- Wolałbym jak najszybciej. Muszę jeszcze udać się do fizjoterapeuty... - westchnąłem. Nadeszła chwila, abym skupił się też na sobie. Ból jeszcze nie był taki uderzający, ale wiedziałem, że nadejdzie.
- Uraz? - zatwierdziłem. - Czyli jutro wykonamy swoją część... Reszta tak czy siak pozostanie w rękach zarządu.
OOo *.*
OdpowiedzUsuńCudowny ❤
Ale znając ciebie.. Troszkę się cykam co będzie w kolejnym XDDDDDDDDDDD
Czekam <3
Buziaki :***
Mam wrażenie, że nie wszystko pójdzie po ich myśli...no ale czas pokaże :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, pozdrawiam ;*
dlaczego mam jakieś złe przeczucia dotyczące następnego rozdziału????
OdpowiedzUsuńoby tylko się nie spełniły ;-;
mehh, ale znając Ciebie to zaraz coś popsujesz znów ;-;
czekam nn <3
Co tam na pewno wykombinujesz, ale mam nadzieję, że będzie dobrze ;)
OdpowiedzUsuńTeż się cykam kolejnego rozdziału xD
Czekam na kolejny ;*