sobota, 24 września 2016

nummer siebenundzwanzig - C

Ich habe dich vermisst

Minęły dwa tygodnie od jego powrotu do Manchesteru. Minęły dwa tygodnie od kiedy ostatni raz go widziałam. Przez te czternaście dni próbowałam uwierzyć, że Adnan w końcu tu powróci. W dodatku mama próbowała mnie na wszelkie sposoby zmusić, abym pojawiła się na tym całym promie. A ja tak nie chciałam...

- Charlotte, jestem święcie przekonana, że swoją decyzję zmienisz w dniu imprezy. A teraz ją przymierz - podała mi do ręki beżową sukienkę, która w większości była złożona z koronki. Co ona miała z tym, że tak nagle zmienię decyzję? Myśli, że tak nagle mnie coś strzeli i zechce mi się imprezy?
Oczywiście, że jej nie wybrałam, ale rodzicielka się nie poddawała i wręcz wymusiła na mnie kupno granatowej masy tiulu. Jednakże... Chyba bardziej obawiałam się obcasów. Sześć centymetrów na cienkiej szpileczce... Toż to samobójstwo! I oczywiście musiałam je rozchodzić... Dwa tygodnie katuszy, masa odcisków... Ale na szczęście w końcu nie wywracam się na każdym kroku.
Regularnie kontaktowałam się z Adnanem i to nie tylko poprzez wiadomości tekstowe. Skype, rozmowy telefoniczne... Jednak czułam, że to nie jest to, czego potrzebuję. Brakuje mi go. Jego dotyku... Jego obecności tuż obok. Kiedy znów będę miała tę możliwość go zobaczyć? Przecież sprawa z agentem dawno została rozwiązana i obyła się bez większych problemów... Może tego nie chciał?

Nadszedł dzień imprezy. Mama od rana woziła mnie od fryzjerki do kosmetyczki i z powrotem. Starała się, aby ten dzień był idealny. Niby jak mógł takowy być, skoro brakowało mi tej najważniejszej części?
Nawet on sam, znaczy się Adnan, nie potrafił mnie w jakikolwiek sposób wesprzeć. Ja i silna? Haha, dobre sobie, naprawdę. Dawno się tak nie uśmiałam.
Siedziałam zaszyta w swoim pokoju, starając się nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, aby fryzura przypadkiem nie została uszkodzona. Jaki miało to sens, skoro przed północą i tak będę znów w domu w starym dresie, który robi mi za piżamę? Po co marnować tyle pieniędzy na coś, czego na dobrą sprawę nie chcę?
Zmarszczyłam brwi, kiedy przez okno wpadły światła lamp od samochodu. To w ogóle mama gdzieś pojechała? Powoli się podniosłam i, utrzymując to samo tempo, opuściłam pokój.
Słyszałam na dole niewielki ruch i czyjeś szepty. Pewnie to był Tobias, a ja niepotrzebnie się ruszałam ze swojej klatki. Mimowolnie coś kazało mi zejść na sam dół...
- Mamo, to Ty? - spojrzałam w jej stronę. Za nią ktoś stał... Ktoś, na kogo widok moje serce od razu chciało pracować, a na twarzy gościł szeroki uśmiech.
Nareszcie! Po dwóch piekielnych tygodniach...
- Adni! - pisnęłam, rzucając się w jego ramiona. Mniejsza z tym, że moja fryzura zostanie zniszczona. Nie liczyło się nic, tylko on.
Oplotłam go nogami w pasie, wtulając się w niego. Czułam jego silne ramiona, zaciskające się w dolnej partii pleców... Wtuliłam się w niego jak najmocniej umiałam.
Ale co on tu dziś robił? Przecież mnie nie b... Chyba zrozumiałam to wszystko. Te jej słowa, które miały mnie motywować do pójścia na tę imprezę. To sprawka mojej mamy, zdecydowanie.
- Też tęskniłem, skarbie - usłyszeć ten głos w rzeczywistości, tuż przy swoim uchu, czując jego oddech na sobie... Oh, zdecydowanie tego potrzebowałam. - A poza tym, niespodzianka.
Cudowna niespodzianka. Najlepsza niespodzianka.
- Najcudowniejsza niespodzianka - cmoknęłam go w szyję, pozostawiając na jej skórze różowy ślad szminki. - Ale skąd wiedziałeś, że dziś?.. - tak naprawdę wiedziałam, ale chciałam się upewnić. Spojrzałam na mamę, która szeroko się uśmiechała do nas. Cieszyła się ze mną, cieszyła się z nami.
Puściłam się chłopaka i skierowałam w jej stronę.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję - tym razem ją przytuliłam do siebie. - To będzie najlepszy wieczór... Zdecydowanie najlepszy.
- Tak tak, ale żeby stał się rzeczywistością, to musicie się jeszcze przygotować do końca, nieprawdaż? - przecież Adnan jest po długim locie, jak mogłam tego nie wziąć pod uwagę?!
- Spokojnie, spałem w trakcie lotu, jestem jak nowo narodzony - powiedział, przyglądając się mi. Czy on potrafi czytać w myślach, czy po prostu wszystko to, co we mnie siedzi widać jak na otwartej dłoni? Mniejsza z tym, jest też opcja, że zna mnie tak bardzo, że potrafi to wyczuć.
- Na pewno?
- Na pewno - zatwierdził, a mi nie pozostało nic innego, jak w to uwierzyć.
- Adnan, odśwież się, Charlotte Cię zaprowadzi do łazienki, a ja zrobię coś ciepłego. Kawa, herbata?
- Kawa - odparł, a ja zaprzeczyłam. Od chwili jego przybycia poczułam nowy nakład energii. Gdybym mogła, to zaczęłabym tańczyć i skakać z radości!
Schwycił w jedną dłoń rączkę walizki, a drugą splótł z moją. Spojrzałam na niego, jego twarz rozświetlał jeden z najcudowniejszych uśmiechów, jakie mogłam kiedykolwiek ujrzeć. W jego oczach widziałam tęsknotę i ogromną radość. Założę się, że mojego wyglądały praktycznie tak samo.
- Chodźmy, na górze będzie trochę więcej...prywatności - szepnęłam, stawiając pierwsze kroki w stronę sosnowych stopni. Trochę dziwnie to brzmiało, ale cóż. Za ścianą krzątała się moja mama i gdzieś tam jeszcze był Tobias... Lepiej nie ryzykować.
I tak znaleźliśmy się w moim pokoju. Postawił walizkę...w sumie nie wiem gdzie, i pokazał mi, jak wielka była jego tęsknota za mną. Przywarł całym sobą do mnie, łącząc nasze usta w zachłannej czułości. Wplotłam palce w jego włosy, przyciskając go jeszcze bardziej do siebie. Tęskniłam za tymi idealnymi ustami, które należą tylko do mnie. I do nikogo innego.
Błądził palcami po moich plecach, powodując jeszcze większe dreszcze przyjemności.
- Bardzo tęskniłaś - zaśmiał się cicho, niewiele cofając się ode mnie.
- Nie bardziej niż Ty - przejechałam dłonią po jego wargach, aby zetrzeć z nich szminkę. - Ciekawe, jak wytłumaczę to mamie, bo nie mam żadnych pomadek...
- Myślę, że sama się domyśli, nie będzie trzeba jej nic mówić - znów naparł na moje usta. Naprawdę nie mogłam się doczekać chwili, kiedy ten wieczór stanie się rzeczywistością.


hehe, tym sposobem powoli zbliżamy się do końca losów Charlotte i Adnana...

6 komentarzy:

  1. *.* ❤❤❤❤❤❤❤❤❤
    Kolejny raz się powtarzał, kolejny raz się rozpływam ❤❤❤❤
    Cudo <333333
    Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacy oni są szczęśliwi *,* po prostu cudownie.
    Czekam na kolejną część. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tacy szczęśliwi *.*
    Cudownie, słodko, bosko, nie wiem jak to opisać *.*
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. sgdfgsdf aż miło czytać o nich takich szczęśliwych jejuś ♥♥♥
    oby tak zostało do końca!! <3
    czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku jacy oni są wspaniali 😍 już teraz tylko tak ma być! Pozdrawiam 😚

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszędzie czułość, szczęście i miłość co mi się naprawdę podoba! *.*
    Ta końcówka taka magicznie romantyczna! <3 Jak ja bym chciała tak pisać jak Ty *o*
    Czekam na kolejny rozdział! :3

    OdpowiedzUsuń